19. Der Ruf des Lebens
box 24/3
Listy Petersburskie.
O4 U
Petersburg w lutym 1906.
Tutejszy sezon teatralny ma sie ku
koncowi. Za dni kilka rozpoczyna sie wielki
post, jednoczesnie podlug odwiecznego oby¬
czaju wszystkie teatry stoleczne, niewylacza¬
jac prywatnych, zamkna swe podwoje na
siedm tygodni. Prawo dawania przedstawien
w czasie postu przyskuguje w Petersburgu,
jedynie eudzoziemcom; jak co roku zjedzie
wiec znowu trupa „wloska“ o mocho semi¬
ckiem zabarwieniu, co da miejscowym pi¬
smom brukowym sposobnose do powtörzenia
tych samych zawsze dowcipów. Z Wiednia
przybedzie najautentyczniejsza Operetka, by
skocznymi tonami walca, piosnka swawolna!
z „Bettelstudent'a“ lub „Wiener Blut“ roz¬
weselac nas podezas nudy wielkopostnej. Dla
miasta z miljonowa przeszlo ludnoscia tego
za malo, publicznosé zadna rozrywek znaj¬
dzie je.,, w klubach kartowych, ktöre osta¬
thimi czasy rozmnozyly sie przerazajaco.
Rzucmy okiem wstecz: bardzo malo
nowosei przyniosl nam sezon ubiegly;
dziedzinie muzyki — zgola nic. Wogöle Pe¬
tersburg muzykalnem miastem nie jest; je¬
dna duza opera rzadowa, dia szerszej publi¬
cznosei prawie niedostepna, poniewaz wszyst¬
kie miejsca niewyfaczajac „paradyzu“, sprze¬
dawane sa z abonamentu, druga opera prywa¬
tna w miniaturowej sali konserwatoryum —
to jakos wystarcza dla tutejszych potrzeb.
Teatry dramatyczne nadmagaly przewaznie
repertuarem obeym: Hauptmann, Sudermann,
Schnitzbix.Bahr. Przybyszewski, cieszacy sie
WEESzem pono powodzeniem nizeli w kraju.
Co sie tyczy repertuaru oryginalnego, rossyj¬
skiego, Przedewszystkiem wymienic nalezy
Gorkiego „Dzieci slonca“. Publicznosé przy¬
jela nowa sztake uprzejmie, w sam raz, by
nie obrazié glosnego antora, ktöry slawe
pióra rossyjskiego rozniösl daleko po zagra¬
nicami swei ojezyzny. Gorkij od pewnego
Czasil sprzeniewierzyf sie „bosactwu“, prze¬
dzierzgual w filozofa i polityka. Lecz tru¬
dno, „czem skorupka za mlodu nasiakla.
to tez polityka jego jest „bosacka“, awan¬
turnicza, jako filozof zas powtarza czesto
oklepane prawdy z ming proroka, lub prawi
paradoksy — filozofia bosacka. Wogole w
nowem towarzystwie czuje sie bardzo nieswoj¬
sko, jakgdyby rozhukanego Zrebea wprowa¬
dzono na froterowang posadzke eleganckiego
salonu
Inne dziela oryginalne, ktöre tej zi¬
my nirzelismy na scenach tutejszych tea¬
tröw prawie ogölnie wykazuja dwie chara¬
kterystvezne cechy: wielka, nieokrywang
chec aktualnosei, czesto przyciaganej wprost
za wlosy i calkowity brak artyzmu. Dziel
prawdziwie wartosciowych natomiast szukac
nalezy w. stosach rekopisöw zalegajacych
kancelarye teatralne z lakonicznym przypi¬
skiem cenzora „przedwezesne“
Wsröd odrzuconych czytalem Czirikowa
„Wloscian“: jest to krwawa karta, wydarta
7 dziejów ostatniej doby, jeden z tych po¬
nurych dramatöw, ktöre sie co dnia niemal
rozgrywaja, ktörych dzialajace osoby sa: lud
ciemny, otumaniony, wlasciciel ziemski, drza¬
cy o mienie swei zyeie, urzednik-rutynista
bezradny wobec rozpetanej potegi ciemnych
zywiolöw a widzowie: na horyzoncie czarne
box 24/3
Listy Petersburskie.
O4 U
Petersburg w lutym 1906.
Tutejszy sezon teatralny ma sie ku
koncowi. Za dni kilka rozpoczyna sie wielki
post, jednoczesnie podlug odwiecznego oby¬
czaju wszystkie teatry stoleczne, niewylacza¬
jac prywatnych, zamkna swe podwoje na
siedm tygodni. Prawo dawania przedstawien
w czasie postu przyskuguje w Petersburgu,
jedynie eudzoziemcom; jak co roku zjedzie
wiec znowu trupa „wloska“ o mocho semi¬
ckiem zabarwieniu, co da miejscowym pi¬
smom brukowym sposobnose do powtörzenia
tych samych zawsze dowcipów. Z Wiednia
przybedzie najautentyczniejsza Operetka, by
skocznymi tonami walca, piosnka swawolna!
z „Bettelstudent'a“ lub „Wiener Blut“ roz¬
weselac nas podezas nudy wielkopostnej. Dla
miasta z miljonowa przeszlo ludnoscia tego
za malo, publicznosé zadna rozrywek znaj¬
dzie je.,, w klubach kartowych, ktöre osta¬
thimi czasy rozmnozyly sie przerazajaco.
Rzucmy okiem wstecz: bardzo malo
nowosei przyniosl nam sezon ubiegly;
dziedzinie muzyki — zgola nic. Wogöle Pe¬
tersburg muzykalnem miastem nie jest; je¬
dna duza opera rzadowa, dia szerszej publi¬
cznosei prawie niedostepna, poniewaz wszyst¬
kie miejsca niewyfaczajac „paradyzu“, sprze¬
dawane sa z abonamentu, druga opera prywa¬
tna w miniaturowej sali konserwatoryum —
to jakos wystarcza dla tutejszych potrzeb.
Teatry dramatyczne nadmagaly przewaznie
repertuarem obeym: Hauptmann, Sudermann,
Schnitzbix.Bahr. Przybyszewski, cieszacy sie
WEESzem pono powodzeniem nizeli w kraju.
Co sie tyczy repertuaru oryginalnego, rossyj¬
skiego, Przedewszystkiem wymienic nalezy
Gorkiego „Dzieci slonca“. Publicznosé przy¬
jela nowa sztake uprzejmie, w sam raz, by
nie obrazié glosnego antora, ktöry slawe
pióra rossyjskiego rozniösl daleko po zagra¬
nicami swei ojezyzny. Gorkij od pewnego
Czasil sprzeniewierzyf sie „bosactwu“, prze¬
dzierzgual w filozofa i polityka. Lecz tru¬
dno, „czem skorupka za mlodu nasiakla.
to tez polityka jego jest „bosacka“, awan¬
turnicza, jako filozof zas powtarza czesto
oklepane prawdy z ming proroka, lub prawi
paradoksy — filozofia bosacka. Wogole w
nowem towarzystwie czuje sie bardzo nieswoj¬
sko, jakgdyby rozhukanego Zrebea wprowa¬
dzono na froterowang posadzke eleganckiego
salonu
Inne dziela oryginalne, ktöre tej zi¬
my nirzelismy na scenach tutejszych tea¬
tröw prawie ogölnie wykazuja dwie chara¬
kterystvezne cechy: wielka, nieokrywang
chec aktualnosei, czesto przyciaganej wprost
za wlosy i calkowity brak artyzmu. Dziel
prawdziwie wartosciowych natomiast szukac
nalezy w. stosach rekopisöw zalegajacych
kancelarye teatralne z lakonicznym przypi¬
skiem cenzora „przedwezesne“
Wsröd odrzuconych czytalem Czirikowa
„Wloscian“: jest to krwawa karta, wydarta
7 dziejów ostatniej doby, jeden z tych po¬
nurych dramatöw, ktöre sie co dnia niemal
rozgrywaja, ktörych dzialajace osoby sa: lud
ciemny, otumaniony, wlasciciel ziemski, drza¬
cy o mienie swei zyeie, urzednik-rutynista
bezradny wobec rozpetanej potegi ciemnych
zywiolöw a widzowie: na horyzoncie czarne