II, Theaterstücke 4, (Anatol, 8), Anatol, Seite 223

ende op de poe-
tego. Wszystkie nastroje Anatola, jego sto-
sunki z kobietami, u których napróżno szu-
ka niby to milości, jego ogranie z załem
zmysłowym — wszystko to przesuwa się
przed oczyma widow bez żywego zajęcia;
dowcipy i paradoksy, szepisówka, pal-
ne ironii i sarkamu rozprawy o koniecie
milostkach, wychodzą blado i bez wnie, bo
osłuchaliśmy się z tem wszystkiem do syt,
bo widzielimy te sytuacy w najnowszej li¬
teraturze dramatycznej traktowane o wiele
głębiej. Nie można jednak odmówić dzieła
Schnitzlera wartości literackiej, bohater jego
ani przez chwilę nie miał pretensji być Don
Juanem lub Werterem, nie szuka milości
prawdziwej tylko bawił się milostkami, nie
brał życia i zawodów miłosnych tragicznie,
lecz wypełniał je przelotnymi stosunkami,
tworzą z nich wspomnienia nastrojowe, wy-
starczające do pojenia się przez chwil kil-
ka. Dla Anatola nie istnieje kobieta sama,
mogąca go przyku do siebie spełnością,
głębie uczycia, serem, rozumem, wdziękiem
lub jakąś inną zaleta on musi ja mieć w
jakimś nastroju, w jaki sytuacy wyszuka-
nej czy też wytworzonej sztucznie, on musi
upoić się ubocznemi sesorymi, które dla
niego główną są rzeczą, a kobieta stanowi
tylko przydatek konieczny.
Z całego cyklu obrazków Schnitzlerow-
skich — szkoda, że opuszczone na scenie na¬

szej jeden z nich p. t.: „Wigilijne zakupy
najjaskrawiej rysuje się postać kobiety w
Požegnalnej kolacyjne i w Poranku we-
sen Anatola, użycie sceniczne nabiera
tyle cech żywych, pulsuje z taką siła, że widz
zapomina o wykwinnej iron autor
może nawet sam autor o niej zapomniał
i bawi się konizmem sytuacy. Antti Ilo-
na, dokonale odebrane przez panie zapli¬
ską i Trapezo, posiadają swój wyraz clara¬
kterystyczny, kiedy kontury innych kobiet sa
jakby przymione i bezbarwne i trzeba do-
skonałej gry aktorskiej, żeby postacie te o¬
żywić wprawdzie widoczna była staranność
u pań Bednarzewskiej, Borkowskiej, Barwi-
skiej i znage w rolach Emilii, Kory, Elzy
i Blanki, ale ujęcie przez nie rol było sza-
blonowe.
Anatola gral p. Adwentowicz, dosko-
nały ten artysta wzoraj zawód oczekiwa-
nie, poją bowiem swa rolę fałszywe. Tam
gdzie trzeba było lekkiej ironii i sarkazu,
brzmiała jakaś nuta tragiczna, tam, gdzie
trzeba było szydzić i popiwać, odzywał
płacz lub historyczne zawodzenie; wogóle
brał p. Adwentowicz sero to, co należało
traktować żartobliwe. Najlepiej stosunkowo
wypadła interpretacyj roli w ostatnim obra-
zku i do takiego tonu należy dostro ją we
wszystkich poprzednich. W łatwej roli przy-
jaciela Anatola, Maksa, dobrze sprawiał się
p. Barwiński.
Całość przedstawienia zasługuje na u-
nie, by jedynie ten /
priklade i lepiej nie wspomina.
Nr.
4.9. Anatol - Zyklus
box 8/6