II, Theaterstücke 4, (Anatol, 8), Anatol, Seite 225

ciej w obrazów przed idem, nie daje
mu zbytnio analizować walorów myślowych spry-
nego, dowcipnego i lekkiego dialogu. Tempo y,
które także naogół w teatrach uległo przyspiesze-
nu policzyć należy również jako sprzyjający czyn-
nik w powodzeniu Schnitzlerowskiego cyklu. Rzecz
sama jest mit satyrą na nie sprawy spra-
wy raczej sprawki erotycznego życia, uprawia-
nego przez pewien odam małego śwatka, zwane-
go wykwentnem towarzystwem. Oczywiście trze-
a tu wszędzie dodawać przymiotnik wiedeńsk
B Anatole jest nawskroś type kosmopolity, ale
ale wiedeńskiego. Kosmopolita jest dlatego, że
wszystkie funkcje, które spełnia, są szczegól-
nie związane z żadnym punktem świata — a z
wszystkim po równ.
Anatol ma prawdopodobnie rentę jest mo-
dy, ładny, spi, je, pije i koha się wciąż się
kocha. Zresztą niczem innem się nie trudni. Wie-
enskość Anatola określają jego znajomości, je
wrażenia i milości. Da się to lepiej muzycznie o-
kreślić. Każdy episod z życia Anatola to wale wie-
deński, z takiej lub innej operetki zawsze dość
ady — raz sentimentalny — raz weszły, raz ze
zami niemal, raz żartobliwy, raz z urzą, a raz z
dowcipną piosenka kabaretową, jako tekstem.
Anatolowie, ich wrażenia, ich formy i ich
poty, a często i ich kochanki istnieją obok
wiata twórczych wysiłków, pracy prawdziwej
myśli poważnej. Istnieją tak jak istnieje w roku
kanawa, jak kwiatek w butoniere, jak wierszyk
a cukierku, jak anegdotka. Na „anatolize wśród
udzi pisać satyrę można — na Anatola nie war-
to prawie, a jednak Schnitzler ja pisze, a nawet
czasem zapomina o satyre i jakkolwiek z Anato-
la żartuje, jest mu przyjacielem, więcej może niż
przyjacielem, bo pod wiając z niego z nim się
identyfikuje.
Więc reasumując, Anatole — to półatyry-
czne dialogi o niczem, niestety takiem czem, co
dość często, choć mniej lub więcej przetotnie
auch szych gości. Satyra gran-
dialog
eszcze zgrabniejszy. Schnitzler jest jednym z nie-
wielu Niemców, którzy mają naprawę literack
alent Fancuzów.
Więcej nic nie da się powiedzieć niczego
też więcej czekać nie trzeba i niczego więcej za-
grać nie można.
P. Adwentowicz nie chciał się z tem po¬
być. Gra charakterystyczne przecharaktery-
49. Anatol - Zyklus
box 8/6
poddanych włoskich, prze-
spokojenia w.
sji przemysłowych i handlowych, zamknięcie szkół wło-
w swojej pro-
skich na swojem terytorjum i swego rynku dla handlu
odpowiedź,
i dowozu włoskiego przyprawić nieprzyjaciela o straty
wojenna, rząd
które możeby przewyższały korzyści zdobycia ubogiej
zakładając pro
prowincji afrykańskiej, ale w takim wypadku, odpowia-
terwencji moc
dając gwałtem na gwałt, mogłaby się narazić na syste-
natyczne bombardowanie swoich rozległych wybrzeży,
skiego przeciw
wych zasadom
zajęcie cennych wys na morzu Egejskiem, może
jaką go otoczy
jeden z najmil¬
szentując Anat
ANTOLA
sypie z rękawa
sześć obrazów z ck Artur Schnitz
z się Minotau-
teatrze miejska.
skim padole,


komedi, który
Anatole jest to takie imie, które przypomina
nia krzywdy,
uporczywie proszek do zobow, perfumy, środek przeciw
swojej mocy,
wypadaniu włosów lub pigułki na zakralenie ist,
burg, panujący
jak „Dento!", „Mento!", „Antymoli t. d. Nie ubliż-
jest ten
to bynajmniej sympatycznemu bohaterowi cyklu Schnitzle-
używający życi
ra, który ma de fixe na punkcie zaokrąglonych bu¬
komity protekt
stów, który zresztą sam lub dzikie porównania, bez-
wiem to już po
czelne aformy, niepodziane powiedzenia, sproszkowa-
cznej przemian
ny cynism i lajackie sytuacje. Za to wszystko rozko-
ra się mniej w
chał się w nim swego czasu Wiedeń, jak stara panna,
Schnitzler daje
która lubi czasem spojrzeć przez dzirke od klucza
nia. Zanim si
i ujrzeć straszne rzeczy; wiedeńska dusza jest jak po-
wiastę wolnych
czciwa ciocia, która pasjami kocha łobuzów takich jak
na drogę życie
Anatol, ten, co tylko zagranicą urządza pozy tragiczne,
wcale nie jest
aby udzie myśleli, że mimo jego śmiechu, w teatrze-
nie móg, bo
czuć trupa. Anatol jednak nie jest taki zły, jakby się
skrupuły przy-
zdawało w gronie wesolch ludzi zawsze sobie na obo-
by poszedł w
czu siada śmierć dla dekoracji, albowiem nie byłoby już
Anatolem, repr
z czego zrobić sonetu, a „taniec milości i śmierci sta-
i nikt by z ta
je się, po przeminięciu pierwszego wrażenia, równie mo-
chcial.
dny jak „Vampyrtanz" z „Apollo. Smierć jest to dziś
Anatole
osoba zblazowana i płytka, z byle wierszoróbcą w nie
sama lupstw,
prawym związku żyjąca, wtrącająca swoje trzy grosze
robi kto inny,
nek weselny
przy każdej sposobności, dla rym, najmniej zaś potrze-
bna tam, gdzie sobie Anatol z przyjacielem Maksem-
domego zawod
rozprawiają o nowym fasonie sznurówek. Smierć można
troche swobody
zobaczyć wszędzie, a już jeśli Schnitzler poczyna mo-
chwilę przecież
wić, każdemu śmiech jego wydaje się podejrzany.
Anatoli
„W tem coś jednak jest. — Czuje kraa — za-
tału, wobec cz
pach trupi"... 1 wesoly Anatol nagle staje się tragiczny
jest to bowiem
i wszechludzki, podczas kiedy on jest wiedeński i tyl-
w świat fałszy
ko raz był w Parzu.
w ostatniej
Anatol jest to tedy nieszkodliwy wiedeński cynik,
ciągnący z nud
mający ogromne u kobiet powodzenie, dzięki opiece, troski, mniema