I, Erzählende Schriften 3, Sterben. Novelle, Seite 21

3
Sterben
0
Für 50
100


500
1000

Abonneme
Abonnente
box 1/2
Z nowszei literatury powiesciowe.
(Dokonczenie.)
„Sztuka spoleczna“
Tym, ktörzy powyzsze dwa slowa uwazaja za
contradictio in adjecto, nalezy dac do przeczy.
tania swiezo wyszle nowele Stefana Zerom¬
skiego*). Przekonaja sie oni, jezeli jeszcze
czué naturalnie i rozumowad umieja, 2e., Ze sta
nie sie z nimi cos podobnego, jak z bohaterem
przedostatniego opowiadania: „Niedziela“. Bo
hater ten, pan Wäadyslaw, oddawat sie z gorli¬
woscia zaczepianin szwaczek, wmysli szkicowal
nawet flglarne dzielko p. t. „Praktyezne wska¬
zöwki dia zaczepiajacych“. Bardzo to figlarny
byl mlodzieniec. I zdarzylo sie, ze znowu raz
zaczepik i znowu z szczesliwym skutkiem: zostal
zsproszony na niedziele. Przyszedt do suteren
zastal zamiast jednej — trzy rusalki. Awszyst
kie byly serdecznie., glodne, bo w pracowni
w niedziele nie zarabiaky. „Wkrôtce potem par
Wiadyslaw wniöst tosst piwem za zdrowie ko
letanek. Dohre i cieple uczucie ogarnelo mu
dusze na widok apetytu dziewic, z jakim po¬
Iknely przyniesione bulki i serdelki. Po uczeie
wyszedt niezwlocznie. Gdy przechodzil prse
ziemne i waskie sienie kamienicy, mial wserer
smutek gleboki. Gdy wyciagal rece, szukajac
drogi, dotykal sliskich scian, po ktörych stru
gami saczyls sie wieczna wilgoé, i zdawalo mu
sie, ze dotyka lez uböstwa, co tu Zylo i Zyje,
meczy sie, pasuje z gloden i zimnem. Lzy te
wsaczaja sie w jego serce, kasaja je, jak plyn
zatruty. Zatrzymal sie na chwile i sluchal, ja
desza jego sklada samej sobie jakaé przysiege“.
Tak. Rozmaici panowie Wladyslawowie (tam
ten z opowiadania Zeromskiego uwazal sie da¬
wniej pewnie za nadczlowieka) traktuje Zycie
jako panne, ktöra jest od tego, aby js zacze¬
pié pobawié sie nia lege artis uszczknac
wrazen, jak najwiecej wrazen. Ale niech-no
temu Zyeiu przyirza sie blizej, oko w oko,
„Opowiadania“ wydanie drugie. Warszawa,
Broniskaw Natanson. Skfad glöwny w ksiegarn
Jana Fiszera. Str. 268.
nezuja smutek gleboki i dusze ich zaczna skla
daé sobie jakies przysiegi... Dusza indywidual¬
na. „artystyczna“, stanie sie — spoleczna.
Ze wazystkich naszych miodszych pisarzy
Zeromski ma najwiecej talentu do owego uspo¬
leczniania ludzi za pomoca sztuki. Czy moznt
sobie n. p. wyobrazié piekniejsze pejzaze 1 na¬
stroje przyrody, oddajace „Zmierzch“, nad owe
cudowne ustepy (chcialem napisaé: etrofy) Ze¬
omskiego: „Pomroka idzie niewidzialnemi fale
mi, pelzuie po bokach wzgörz, weisgajae w
siebie jalowe barwy sciernisk, wykrotów, osy¬
isk, glazöw. Na spotkanie fal mroku wstaja
bagien inne, bialawe“ i t. d., i t. d. (Str. 72).
A na ten sztafaz rzuca autor nie naga dusze,
a wlasciwie nagosé bez duszy — jak to naj
czesciej praktykowano, i nie szept zakochanyel
i nie cien tajemniczy, lecz
— pare chlopeks
zajeta wywozeniem torfu. Pracuja tu od switu
po dwadziescia kopiejek od osoby — wezystko
0 ckropnie prozaiczne. Lecz autor nam ukazu
e dusze tej pary chlopskiej, otwiera ich kacik
w ktörym jeczy troska o drobne dziecie., taki
zwyczajne dziecie chlopskie.,, zamkniete w cha
lupie. I ogarnia nas zgryzota, lek, uciska nau
serce, mrowie przechodzi po skörze. Tak... t0
rawdziwy nastrój „zmierzchu“.,, I nastrój, po
ktörym cos zostaje.,, owa przysiega p. Wiady
slawa.
Takich nastrojów, takich pobudek do przy¬
siegi przed majestatem swietej etyki spolecz¬
nej — w ksiazce pelno. Wyzieraja one 2 28
lez i smiechu, z za smiechów bardziej pioluno
wych od tez i lez, bardziej pokrzepiajacych, niz
smiech, wyzieraja, biora nas pod panowanie,
pannja — pod dewiza: sztuka spoleczna!
Z satysfakcya nalezy przeto powitaé nowe
wydanie „Opowiadan“ swiadczace o rychlen
wyczerpania pierwezego nakladu, o oddzialy¬
waniu Zeromskiego na nasza publicznosé. Z za
dowoleniem witamy tez zbiorowa edycye utwo¬
röw Ignacego Dabrowskiego.*) Autora
ego porównywano do meteora; blysnal nagie
*) Pisma Ignacego Dabrowskiego. Tem pierwszy
„Smieré“ Tom dtugi „Felka“, Tom trzeci, Jotad
nie wydary, ma zawieraé drobne utwory. Warsza
wa, u Jana Fiszera,
dwoma, rychlo
duzej miary, rzus
nowel — i umilk
zlowiekiem mlod
o nim tylko, ze
ze nie tworsy. Un
dopodobnem, by
tak pelen idei, a
dwa warunki pos
czlowiek tak prech
„Smieré“
oba te utwory nos
Dzioje „Felki“
go, przerywanego
nia. Wykrzyk, kt
czy listy do matk
zrobie?“ brzmia t##
tne i beznadziejnen
EXa, osoba o dur
zumiejaca nawet
bywa, a biedny 8
Zyje pelnis jazai,
kich
(„Feike“ druko
nie. Prsyp. red.)
Czytalem nieda
Schnitzlera: „Ster
Wagledem nize)
Tam sentymentaln
fa kosmiczna
umierajacego. Jed
nwaga: dlaczego
dziejów ginacego
nego Z tego motl
najiadniejsze tony
zen, pozbawik sie
powiesciowej, ale
zablon, a swego
kie drobnostki i
us nie umiers zah
tylko czlowiek, t
atastrofe nie ap
bole wiec i refleke
ogölno-ludzkie. I
nia sie do wielkos
W jedue tylko
browski umierajac
choroby ámiertelne
7