VII, Verschiedenes 13, 1936 undatiert, Seite 42

Ahaswer szukający rodziny, pozostał zno-
wu sam, jak Golem, widmo o krótkich
wcieleniach, bez przodków i bez potom-
ków. Jak stary bezirksmeister Trotta,
umarł samotny Meyer z tesknoty za sy-
nem, bankier-kabalista, ostatni mistyk
apostolskiej monarchi.
DUCI KRAJO ALPEISKICII.
W latach ostatnich budzi się w Austrji
literackiej żywy ruch regjonalny. Przy-
wodzą chopski syn spod Innsbruck Ri¬
chard Billinger i stryjska nauczyciela
Paula Grogger. Haslem rodzimości au¬
strjackiej ma być duch krajów alpejskich.
Z pogańskich dramatów Billinger, z po-
bożnych legend Pauli Grogger wieje jako-
by dech hal i połonin, léni się poblask
śniężystych piar Tyrol, striela w niebo
śmigły polot limb, świerków i modrzowi.
To rdzenia pra-Austria zrzuca pstre sat-
ki, narzucone przez Wiedeń. Opada, niby
łachman, barokowa, a później kosmopoli-
tyczna kultura wielkiego miasta, józefi-
ski liberalism, duch reform socjalnych.
ujawniają się elementy dzenie: poga¬
ski i katolicki. Im głębiej pójść w doliny,
tem bogatsze odłaniają się złożą bani,
germanskie i celtyckie. Ale i tam pada na
nie pobrzas świec i dym kadzielnie li-
turji katolickiej. Dialekt ledwo zapra-
nie mówić poetycznie, już przybiera in¬
tonacje kazań, hymnu lub misterium.
Pisarze starszego pokolenia: Stifter, Ro-
segger, Anzengruber, a nawet Schönhern
ocierali się rozporaz o prastara spuściznę,
lecz uwiedzeni oświatowym idealem (Bil¬
dungsideal) swojej poki, unosili stam¬
tąd ledwo wspomnienia osobiste, pły-
anegote albo zdobną stylizację. Szczęśli
wiej torowali droge Max Mell, autor mo¬
HUGO V. HOFMANNSTAL.
numentalnych widowisk katolickich, Georg
Traki, liry rzeczony czarem podokolic
Salzburg, Lernet-Holenia, pisarz o ma-
nierach szlachecko - ziemiańskich. Dziś
wielkomiejska beletrystyka jest w stanie
cia¬
zużycia. Jej przedstawiciele albo przenie-
po-
śli się do Berlin (Bronnen, Ehrenstein)
peli
albo jak mieszczaństwo wogóle pozbawie-
Sta¬
ni są idei. Zmysł proletarjacki ledwo wy-
dzin¬
gląda z powijaków. Oto cale wiedeńskie
no pokłosie poetyckie. Zato na provincji buj-
pi¬
ny rozkwit liryczny w Górnej Austral
berg,
żandarmi inicjują antologie Oberösterrei¬
ojciec
chische Dichtung, w Tyrolu czasopismo
Wille
Brenner czuwa u przełęczy tej nazwy tak
ani.
prawie czajnie, jak Mussolini. Bo dopiero
rody
nasze pokolenie śmiałych wyznawców
Sipo¬
(bekennerische Zeit) umiało sięgnąć do
w za-
głębin i odkryło skarb trwały, zasypany,
prze-
gruzem uprzedzeń, zarozumialstwa i po-
nak,
zionych trosk cywilizacyjnych. Odsioni-
koń-
la się droga do uczuć ludowych, do wizyj
jciec,
niesfalszowanych obróbka literacke, do
podaro-
Pilzera.
tów nie-
koloni
Brod
o trwać
musial
likt. Za
perskiej.
a ho¬
ylił się
ofice¬
zwał,
korpus
no
ujaw
nowe,
raczej
kiego
trzy

D
dialektu intensywnego, odmodzonego
materjał objektywny, zasie jej t.
u źródeł, w prawach ziemi etc.
gi szerokie, jak pamięć. W poszt
Frazologja programów regjonalnych
za czasem straconym ska się
jest wszędzie mniejwięcej takaama: mo-
wspomnień, często urojonych, ch
carna, macierzysta ziemiarodna
w dło niesta nitki pajęcze i dzi-
Również bliżniczo podobna bywa kryty
na czworo. A uzyskane produkt
ka, albo raczej propaganda, która otrebu
odrywa się od ciasnego odcinka
jo osiągnięcia górskich czy nizinnych
cji, aby co rychlej uogólnić je w
potów, przeciwstawia je zblazowaniu, ko-
wilizacji zachodniej.
smopolitymowi, płaceniu twórczości
Pamięć człowieka bez przy
miejskiej i t. p. Interesuje tu więc raczej
różni się od Prousta wyłączności
lokalny spór provincji z kultura wiedeń-
ktualna. Nie obchodzą go element
ską, bunt przeciw wiekowej supremacji
ciągi ni wstręty, wzruszenia alb
Wiednia. Stolica, na którą zwracały się
O ile się wogóle o nich wspomina,
niedawno oczy dziewięciu narodów, leży
zaraz surowem zdatnym do
dziś jak odcięta głowa wielkoluda u gra-
w tylu myśli, W tej powieści
nie małego państwa. Państwo to, roz-
wszyscy, nawet glupcy. Standard
miarem, liczbą ludności i wpływem poli¬
ich życia jest prawie ten sam, róż-
tycznym przewyższające slice, daży dziś
tylko pozorem kategory, w któr,
naporem sił nieświadomych do narzuce-
ślą i dyskutuja. Ich rozmowy bo
nia Wiedniowi własnej wizji potyckiej.
nie potyczki uczuć albo woli, to
Jej związek z austrjackim frontem bogo-
Ten niespotykany w żadnej innej
ojczynianym jest oczywisty, nie potrzeba
przeros debaty nie służy żadnej
go dowodzić. Mówi się głośno o nadirach
nej idei. Nikt tu nie utożsamia sie
bytu i prawach ziemi, a myśli się pocichu,
nienną ideologia, nikt nie broni
jak znębić „liberalna ere i socjalnych
poglądu na świat. Ludzie zbyt dob
demokratów. Przyczem regionalista zdaje
chowani, by podawać w wątpliwo-
się niebardzo rozróżniać oba przeciwień-
stanowisko, udzielają sobie spo-
stwa; wystarcza mu, że oba solidarnie
grożą „Bogu i oczynie". — Pobrzmiewa-
ją też echa imperjalistyczne, słowa wy-
rzutu, skierowane do mocarstw Zachodu.
Skoro dawnym krajom lenniczym Baben¬
bergów — czytany w jednym z manife
stów — odebrano ich sens wszechniato-
wy, gdy z utratą morza zaparto im dech
w odda geograficzną, pozostało marze-
niom ludzi austrjackich wyjście w wyż
pionowy, w inną nieskończoność gór,
gdzie jeśli nie słońce, jak w imperjach
państw szczęśliwych, to przynajmniej ni-
gdy nie zachodzą włady.
Nie jest jasny natomiast stosunek do
trzeciej Rzeszy. Większość regionalistów
broni niezawisłości, ale sam czołowy Billin-
ger głosi coraz wyraźniej nordycki nepo-
ganim z przymieszką południowo-alpe-
ską. Jawnym nacjonal-socjalista jest Józef
Weinheber, oficjalny przedstawiciel nie-
mieckiej pozji w Austrji. Ten doby li-
ryk, autor ladnego baedekera wierszem
„Wiedeń w słowach (Wien wörtlich), z za-
ARTURSCHNITALER.
wodu urzędnik pocztowy, jest tegorocz-
nym laureate Akademi Niemieckiej,
a wawrzy uwity z 10 banknotów tysią-
wielu rzeczach i niektórych
markowych, to w oczach głodujących lite-
Moży się tok myśli subtelnych, któ-
ratów wiedeńskich argument bodaj wy-
wiodą do niczego, rosnąca w miarę
mowniejszy, niż nadiry i praiły.
zamierzona zresztą przez autora
intellektu.
PROUST AUSTRIACKI.
Caly ten ruch pachnie zdaleka partyku-
INFLACJA INTELEKTU
arzem i komerem. Rozgrywa się w opłat-
Jej protagonista widnieje w tytule
kach lokalnych, dla na więc są to pozycje
nim Ulrich, 32-letni matematik, lo
bibliograficzne, nazwiska, które nie nie
zatem człowiek wzwyczajny oddycha
mówią. Zaciekawia natomiast now autor
bardziej rozrządzoną atmosfera abst
wiedeński, wielkomiejski i kosmopolity-
Reakcje jego uczuć, a zwłaszcza w
czny, który właśnie dlatego ma obcemu
stale opóźniane przez czajność inte
więcej do zwierzenia o dnie duszy austrja-
końcu zahamowane są kompletnie,
ckiej, niż patroci z powołania.
on wszystkie jakości w stanie utaj
Robert Musil napisał obrzymia powieść,
czyli, że nie posiada żadnej; ist
która dziś już przekroczyła stron 1700.
sprzeczne, wszystkie puszczone luzem
a pojdą po nich części dalsze. Bohater ty-
rzają się frontem i układają w nier
tułowy, to człowiek bez przymiotów (Der
mość dokonała wszystko wydaje się
Mann ohne Eigenschaften, dotychczas dwa
żliwem, dlatego żadna z możliwości
tomy, wiedeńczy z roku 1913, ale po-
oblecze się w cało. Bywały już
przez Wiedeńczyka chce się odsłonić jeden
analizy stanów bezdogmatowych, ost
zaspektów człowieka naszej poki. Austria
idea (Lacadio) i Valeriego (Mo
była zawsze jednym z krajów najautenty
Test. Nigdy jeszcze nie uczyniono
czniej europejskich, a rok poprzedzający
z taką koncentracja psychologiczną,
wojne skupił w sobie mnogość sił, które
leżną od układu sytuacji i zdarzeń.
kształtowały i rozsądzały monarchie. Me-
Ulrych jest człowiekiem bogatym.
toda przejęta jest z Prousta: widzenie ze-
a raczej myśli poza kregiem tros
wnętrzności wyłącznie poprzez odbicia
wszednich i walki. Znużony wreszcie
w percepcjach jednostki. Z chwilą, kiedy
ścią tej egzystencji, porzuca swoje st
znikają opory narzucane narracji przez
daje sobie roczny urlop, spróbuje el